Kalendarz adwentowy L`Occitane - podsumowanie, czy warto ?

piątek, 3 marca 2017
Dzień dobry

Dzisiaj podsumowanie ostatniego kalendarza adwentowego, jaki miałam przyjemność otwierać i poznawać przed świętami. Mowa o kalendarzu marki L`Occitane, który dostałam w prezencie od bliskich na mikołajki. Koszt tej przyjemności był spory, bo 219 zł. Czy warto?


Całość zapakowano w przepiękny papier z kokardą, którą czym prędzej rozwiązałam...


Czas na przejście do kalendarza, bo chyba on najbardziej Was ciekawi :)


Przy zakupie kalendarza gratisem była kula z 3 miniaturami produktów, co było miłą niespodzianką!


Szata graficzna tego kalendarza to prawdziwe cudo, piękne obrazki, czerwona kokarda, którą codziennie mogłam od nowa rozwiązywać. Jakbym wróciła do lat młodzieńczych...


Jeśli chodzi o grafikę, tu przyznaję najwyższą notę ! Najlepsza, okienka można było z łatwością otworzyć i z powrotem zamknąć. Nie niszczyły się. 


To wszystkie miniatury, jakie znalazłam w kalendarzu adwentowym w 2016 roku.


W kalendarzu znajdowało się 7 kremów do rąk w wersji miniaturowej, każdy o innej nucie zapachowej, każdy chętnie zużyję, bo takie miniatury są doskonałe do torebki. 


7 żeli pod prysznic, czy też do kąpieli znalazłam w tym zestawie. Część już zużyłam i można się zakochać w ich zapachach, przyjemnej kąpieli, jaką zapewniały. 


Nie zabrakło czegoś do nawilżenia ciała, czyli 3 balsamów o różnej nucie zapachowej.


Mydełka do kąpieli, jedno o zapachu werbeny,a  drugie migdałowe. Piękne zapachy.


Szampon i chusteczka odświeżające znalazły się w pojedynczych egzemplarzach.


24 grudnia w Wigilię w okienku znalazłam miniaturę (7,5 ml) zapachu. Jego jedyny minus to brak atomizera, ale jakoś sobie z tym radzę. 


Nie zabrakło czegoś do pielęgnacji twarzy, polubiłam te miniaturki, a opakowania zostawiłam do ponownego użycia. Są idealne do zabrania w podróż. 


Podsumowanie i moja opinia:


To już cała zawartość kalendarza adwentowego L`Occitane, który był w sprzedaży przez długi okres czasu, co jest jego zaletą. Na plus warto zaliczyć jego szatę graficzną, jakość wykonania kalendarza, fakt, że się nie rozrywał, można było go ponownie użyć do przechowywania produktów. Komu nie wpadły w oko te przeurocze obrazki na kalendarzu... Kolejny plus to różnorodność produktów, zarówno pod względem zastosowania, jak i nut zapachowych. Jeśli chodzi o minusy to z pewnością będzie cena. Więcej minusów znaleźć nie umiem. Czy kupię ten kalendarz ponownie? Wątpię, bo w minionym roku znalazłam w nim raczej większość miniatur produktów dostępnych w tej marce, więc raczej nic nowego się w nim nie pojawi. 

Gdybym miała wybrać jeden z kalendarzy, które miałam...byłby to NYX, mimo tego, że były tam tylko dwa typy produktów, to właśnie on był dla mnie najbardziej intrygujący, no i z produktami do makijażu, która ja wprost uwielbiam! 

A który z kalendarzy, jakie opisywałam Wam się spodobał?

Tu znajdziecie podsumowanie kalendarza NYX
Tu znajdziecie podsumowanie kalendarza Douglas

Zapraszam w weekend...będę mieć dla Was szybkie rozdanie :)

2 komentarze:

  1. Bardzo dużo tych kosmetyków ��

    OdpowiedzUsuń
  2. W przyszłym roku muszę się rozejrzeć za jakimś adwentowym kalendarzem. W sumie w UK jest spory wybór :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad, będzie mi bardzo miło przeczytać Twoją opinię. Nie musisz zostawiać twojego adresu do bloga. Jeśli zostawiasz komentarz, z pewnością Cię odwiedzę :)