Dzisiaj szybko i konkretnie. Zawsze mam w zapasie dwa tusze do rzęs, tak, aby nie było ups, gdy poprzednio używany się nagle zbuntuje... Ale do rzeczy... Tytułowy stary tusz kupiłam jakieś dwa tygodnie temu w Superpharm. Oczywiście wzięłam ten z tyłu, otwierać nie chciałam, żeby się już nie wysuszał... i tak czekał na użycie aż do majówki. Zabrałam go do podróżnej kosmetyczki i ... 1 maja mym oczom ukazał się widok totalnie wysuszonego na wiór tuszu, ubrudzonego, więc był nieźle eksploatowany... Ech...
Wiem, że często nie ma testera i kobiety po prostu sprawdzają normalną wersję. W ten oto sposób później dziwimy się, że tusz nam szybko wysechł i ogólnie nie był taki, jak powinien...a on może już od dawna był w użyciu i otwarciu... Bez sensu! Dziwi mnie tylko, że Superpharm nie okleja swoich produktów. Teraz mam nauczkę i kupuję jedynie te z zaklejonym otwarciem. Co do mojego felernego tuszu...oddać go nie mogłam, bo paragonu nie zatrzymałam. Napisałam jedynie do Superpharm z sugestią, aby zaczęli zaklejać swoje produkty. Na szczęście tusz, o którym mowa, kosztował jedynie 10 zł.
Miałyście kiedyś taką sytuację? Co sądzicie o słabych zabezpieczeniach kosmetyków?
ja raz "używany" kupiłam w Naturze - a tak dokładnie wybierałam :( "na szczęście" udało mi się go kilka razy użyć zanim wysechł na wiór ;)
OdpowiedzUsuńno mojego się nie dało niestety użyć... a wybierać też wybieram i nici:(
Usuńeh obrzydlistwo :(
OdpowiedzUsuńszkoda nawet tych 10zł :(
szkoda, że nie sprawdziłaś tuszu przy kasie..
no szkoda... :( ale nie chciałam go otwierać i wyszłam na tym ...;)
UsuńMasakra
OdpowiedzUsuńno właśnie, nie maskarę można tam czasem kupić tylko masakrę.
Usuń