Witam
Dzisiaj chcę przyjrzeć się bliżej balsamowi do ust z Biedronki, które łudząco przypomina markowe EOS. Wybrałam jeden z kosza wyprzedażowego, zapłaciłam za niego 1,99 zł i pomyślałam, że chętnie sprawdzę, czy może być zamiennikiem dla droższego balsamu.
Wybrałam wariant truskawkowy, który miał wg zapewnień producenta spowodować, że moje usta będą delikatne, miękkie i nawilżone. Czy tak się stało?
Niestety, balsam okazał się totalnym niewypałem. Na usta nakłada się go bardzo topornie, jest jakby zbyt gęsty w konsystencji, na ustach zostawił mi mnóstwo grudek, a nie jednolitą warstwę, mimo, że nigdy nie miałam tego typu problemów z produktami do ust. Dodatkowo, po krótkiej chwili po balsamie nie było śladu, więc po co go nakładać? No i jeszcze jedno, po dwóch użyciach okazało się, że produkt rozmiękczył się kompletnie i aplikowanie go na usta nie jest już zupełnie możliwe. W mojej ocenie to totalny bubel, nigdy więcej nie kupiłabym go. A może u Was lepiej się spisuje? Koniecznie dajcie znać :)
Szkoda, że się nie sprawdził, a miałam już go kupować.
OdpowiedzUsuńObecnie używam masełka z bielendy i się świetnie sprawdza:)
Ja mam malinowy, u mnie grudek nie było ale zapach ma kiepski nie nawilża specjalnie więc też drugi raz nie kupię.
OdpowiedzUsuńJa w tej chwili wykańczam kokosowego Balmi ;) potem skuszę się na oryginalny EOS. jednak co pierwowzór to pierwowzór :)
OdpowiedzUsuń