Dzień dobry
W ubiegłym tygodniu prezentowałam Wam pokaźnych rozmiarów denko, które jednak nie zawierało wszystkich wykończonych w marcu produktów. Dzisiaj przyszła kolej na pozostałe kosmetyki.
1. Chusteczki nawilżane Toujours - nie pamiętam, gdzie je kupiłam... może to był Lidl? Rewelacyjnie nasączone, idealnie rozprawiały się z usuwaniem pozostałości makijażu z dłoni, czy usuwaniem swatchy :) Chętnie kupię je ponownie, ale niestety nie pamiętam, gdzie je kupiłam.
2. Plaster na nos Power White Nose Strip Cettua - kupione w Douglasie. Zupełnie nie działają, więc nie kupię ich ponownie. Zostało mi kilka sztuk, ale chyba je oddam komuś...
3. Krem do rąk Perfecta Total Repair - Ultrakojący krem kompres do spierzchniętych dłoni - był w jakimś boxie. Stosowałam go na noc, bo na dzień byłby za ciężki, za tłusty. Na noc idealny. Rano dłonie były jak po użyciu super nawilżającej maseczki.
4. Woda różana Avon - kolejne opakowanie czeka na użycie, to zużyłam...to musi być dobry produkt! 5. Żel peelingujący czysta glinka L`oreal - ma za zadanie oczyszczanie, złuszczanie, zwężanie porów, zawiera 3 glinki oraz ekstrakt z czerwonych alg. Idealna do codziennego użytku. Bardzo polubiłam ten produkt, rano szybko i dokładnie przygotowywał moją twarz do nałożenia makijażu, a po pracy super radził sobie z usuwaniem zanieczyszczeń ze skóry twarzy.
6. Lirene - peeling ujędrniający z mango, zawierał gruboziarnisty scrub modelujący, zapewniał nie tylko usunięcie martwego naskórka, oczyszczał, ale także sprawiał, że skóra była nawilżona i elastyczna. Pachniał tak kusząco, że chciało się go zjeść.
7. Maseczka Estee Lauder Revitalizing Supreme - dostałam jako próbkę w Sephorze. Szału nie było, ot zwykła maska, nic niezwykłego, a już z pewnością nie w takiej cenie.
8. Sugar Whip Peeling Pinacolada - Organique - znaleziony bodajże w be Glossy. Zapach, jaki lubię. Działanie na medal, chętnie sięgnę po niego ponownie.
9. Słynny Body Boom - kawowy z truskawką. Znalazłam go w jakimś boxie i niestety, ja tych peelingów nie lubię. Może dlatego, że są kawowe, a ja za kawą nie przepadam, a jeśli już to za bardzo delikatną, z dużą ilością śmietanki. Zużyłam, ale miłości z tego nie będzie.
To już wszystkie kosmetyki zużyte w marcu. Pierwszą część znajdziecie tutaj... Koniecznie dajcie mi znać, czy znacie któreś z nich i jak się u Was spisywały?
Lubię peelingi kawowe Body Boom, ale truskawkowy totalnie mi nie przypadł pod względem zapachu do gustu. Kokos i Mango wygrywają :)
OdpowiedzUsuńtez uwielbiam zmywac swatche czy podklad wlasnie chusteczkami - szybko i wygodnie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam peelingi Lirene :) a peeling z bodyboom będę testowała w najbliższych dniach :) jestem ciekawa jak mi się sprawdzi, bo też nie przepadam za kawą :)
OdpowiedzUsuńNie mialam zadnego z tych produktow choc ciekawi mnie ten peeling z Lirene. Zapraszam do mnie na bloga na konkurs.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam ze w Avon mają wodę różana, taką prawdziwą?
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych produktów nie stosowałam.
OdpowiedzUsuńNie znam nic, ale ciekawa jestem jak sprawdziłby się produkt do mycia L'Oreal. ;) Jednak mam teraz piankę Holika Holika, a ona szybko się na pewno nie skończy. :)
OdpowiedzUsuń