Dzień dobry
Dzisiaj parę słów o kosmetyku, który okazał się totalnym bublem, nie mogłam go zużyć i męczyłam się z nim ogromnie. Mowa o Kallos Chocolate Full Repair Hair Mask.
Według zapewnień producenta ma to być regenerująca maska czekoladowa. Co więcej obiecuje ?
"Czekoladowa maska Kallos do suchych, łamiących się włosów. Specjalna
formuła zawierająca ekstrakt kakao, keratynę, proteinę mleczną i
pantenol dogłębnie regeneruje włosy, pielęgnuje i chroni łamiące się
włókna włosów. Dzięki zawartości aktywnych składników włosy stają się
wspaniale lśniące, jedwabiste i łatwe w obsłudze."
Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol,
Hydrogenated Polysobutebne, Parfum, Cyclopentasiloxane, Dimethiconli,
Panthenol, Theobroma Cacao Extract, Hydrolyzed Ceratin, Hydrolyzed Milk
Protein, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Metchylchloroisothiazolinone,
Methylisothiazolinone.
To tyle zapewnień. Czas przejść do oceny produktu.
Jak maska spisała się u mnie?
Nie ukrywam, że skusiła mnie promocja w Hebe, gdzie za ten litrowy słój zapłaciłam 7 zł! Promocja, uwielbienie czekolady i zachwyty wszystkich dookoła, jeśli chodzi o maski Kallos doprowadziły mnie do kasy. Po powrocie do domu i przetestowaniu okazało się, że po jej zastosowaniu moje włosy wyglądają na nieumyte, masakrycznie tłuste, przyklapnięte, a użyłam niewielką ilość, dobrze spłukałam i umyłam później szamponem. W niczym to nie pomogło... Na plus mogę zaliczyć konsystencję, kremową, gęstą, która nie przelewa się przez palce. Łatwo rozprowadza się na włosach i szybko spłukuje. Zapach jest raczej czekoladopodobny, zupełnie mi nie odpowiadał. Był bardzo sztuczny. Skład też jest dyskusyjny :) Próbowałam zużyć tego bubelka do golenia nóg, ale skończyło się niepowodzeniem, tu przeszkodą okazała się zbyt gęsta konsystencja. W rezultacie, maska powędrowała do mojej mamy, która zapytana wczoraj o opinię, powiedziała, że dawno nie męczyła się tak z żadnym kosmetykiem :)
To nie jest produkt, który mogę Wam szczerze polecić. Wiadomo, u Was może być doskonałością, ale u mnie nie działała, zostawiała włosy obciążone i brzydko wyglądające. Obecnie używam wersji Silk, w mniejszym opakowaniu i na chwilę obecną jest zachwyt, więc może się okazać, że to akurat ten rodzaj nie był dobry dla moich włosów, ale wolę nie chwalić produktu przed jego zużyciem.
Miałyście czekoladową maskę Kallos? Jak się Wam spisywała? Jakie maski polecacie?
Bardzo lubię maski Kallos aczkolwiek tej czekoladowej jeszcze nie miałam i chyba nie mam czego żałować ;)
OdpowiedzUsuńczekolada, brzmi apetycznie.
OdpowiedzUsuńPachnie pięknie, ale u mnie szału nie było i nie kupie ponownie. Miałam też bananową kalosa i mnie nie zachwyciła. Na moich włosach najlepiej sprawdza się ta wersja z proteinami mlecznymi "crema al latte".
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski Kallos, ale ta czekoladowa również nie była u mnie jakoś rewelacyjna. Spróbuj keratynowej - jest super :)
OdpowiedzUsuńNie miałam wersji czekoladowej - używam mlecznej i bananowej :)
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam jakieś 2 maski Kallos, ale bez zachwytów i przestałam kupować.
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy czekoladowego Kallosa i chyba się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś tego Kallosa i co prawda zapach niespecjalnie mi się podobał, ale za to działanie było świetne. :)
OdpowiedzUsuńNie ma nic gorszego niż chemiczny zapach "czekolady" w kosmetykach. Nie każdy Kallos jest dobry sama się o tym przekonałam:) Dobrze, że są na tyle tanie i można bez żalu wyrzucić niewypał a czasem można trafić na prawdziwą perełkę:)
OdpowiedzUsuńJa ją miałam i byłam zadowolona, ale być może mamy inny rodzaj włosów. Teraz mam wiśniową i też jest ok :)
OdpowiedzUsuńJa mam maskę keratynową i uważam, że jest świetna, używam jej od dawna, chociaż mało regularnie, ale ma piękny zapach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
> http://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/ <
Kochana u mnie żadna maska tej marki się nie sprawdza, wypróbuj bioetika nawilżająca będziesz zadowolona :)
OdpowiedzUsuń