Dzien dobry!
Ten niedzielny poranek rozpocznijmy delikatnie, leniwie i w subtelnym kolorze. Wielokrotnie przymierzałam się do zakupu droższego odpowiednika, czyli cienia MAC w odcieniu Naked Lunch. Wiadomo,że wkłady MAC są nieporównywalnie drogie, więc postanowiłam ostatecznie zdecydować się na osławiony w blogosferze odpowiednik z rodzimego Inglota. Mowa o 397 w wykończeniu Pearl, który kosztował 12 zł.
Jest to delikatny, migoczący róż o wykończeniu perłowym. Sprawdza się idealnie w makijażu zarówno dziennym, jak i wieczorowym.
Uwielbiam go solo do mocno wytuszowanych rzęs i pomadki w wyrazistym kolorze. Spojrzenie wygląda wtedy świeżo i promiennie. Jeśli chodzi o jego aplikację, nakłada się go szybko i łatwo, zarówno opuszkiem palca, jak i dowolnym pędzlem. Cień nie osypuje się, nie pyli, utrzymuje się bez bazy aż do momentu demakijażu. Oczywiście, nałożony na bazę ma nieco intensywniejszy odcień, ale i bez niej jest intensywny, bez zarzutu. Możecie to zobaczyć na poniższym swatchu, który wykonałam bez jakiejkolwiek bazy.
Muszę przyznać, że kocham kolorowe, nawet bardzo odważne kolory na powiekach, ale są takie dni, gdy potrzebuję czegoś delikatnego, eleganckiego i zapewniającego promienne spojrzenie. To wszystko zapewnia mi ten cień, który szczerze Wam polecam. A może już go macie? Co o nim sądzicie?
Udanej niedzieli :)
Piękny odcień. :D
OdpowiedzUsuńJest cudowny ! Chętnie bym go przygarnęła ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny kolor ;))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Inglota, to rewelacyjna firma, piękny kolor ma ten róż.
OdpowiedzUsuńPiękny kolor, ja szukam takiego ale w macie, bo błyskotki mam w tym odcieniu :)
OdpowiedzUsuń