Recenzje dwóch produktów gąbki do podkładu oraz antyperspirantu. Buble czy hity?

czwartek, 13 sierpnia 2015
Witam ponownie!

Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją dwóch kosmetyków, które zabrałam ze sobą na wyjazd. Mowa o gąbce do makijażu a`la beauty blender od KillyS oraz antyperspirancie Eucerin. Oba kosmetyki trafiły do mnie podczas zakupów w Superpharm, gąbkę dostałam gratis do zakupu dwóch kosmetyków do makijażu, a antyperspirant kupiłam w obniżonej cenie, korzystając z oferty (niższa cena przy zakupach powyżej 35 zł). 
Zabrałam je ze sobą na urlop i postanowiłam przetestować. Jak się spisały?

Gąbeczka KillyS trafiłą do mnie, jak wspomniałam, przy zakupie dwóch kosmetyków do makijażu. Byłam ciekawa, jak się spisze tańszy odpowiednik beauty blendera. Jak się jednak okazało, gąbeczka niewiele się zmienia po namoczeniu jej, jest twarda, zbita, nakładanie nią podkładu to koszmar. Na twarzy miałam wiele plam, podkład nie był dobrze rozprowadzony. Musiałam zmyć tę warstwę i zacząć od nowa, korzystając z mojego niezawodnego pędzla. Nie polecam tej gąbeczki. Jednak, nie ma to jak oryginalny beauty blender. 

Gąbeczka nie ma kształtu jajka, jest twarda, nie nakłada dobrze podkładu, nie powiększa się po namoczeniu jej. Jedyna zaleta  to cena - około 10 zł. Zrobiłam na wyjeździe zdjęcia gąbeczki po namoczeniu itp, ale niestety gdzieś je zapodziałam, ale zapewniam, że zmiana była minimalna. 

Antyperspirant Eucerin jest rekomendowany jako produkt przeciw silnemu poceniu, dlatego stwierdziłam, że chętnie go przetestuję podczas letnich upałów, a że cena była przystępna, dorzuciłam go do zakupów. Wiemy doskonale, jakie upały mamy w to lato, codziennie korzystam z antyperspirantów Lady Speed Stick, które spisują się idealnie (pisałam o nich w ostatnim denku). Stwierdziłam, że Eucerin, jako marka droższa (regularna cena to 25 zł), zapewni mi lepszą ochronę przed poceniem się. Niestety, mimo, że producent zapewniał o 48 godzinnej ochronie, u mnie on nawet nie działał chwilę po nałożeniu, czułam, ze po prostu czymś się posmarowałam, dodatkowo zostawiał ślady na ubraniach, białe na ciemnych. Może kosmetyk spisze się w chłodniejsze dni, ale podczas ostatnich upałów, lepiej na niego nie liczyć. Plus za to, że nie podrażnia, nawet po depilacji oraz za nienachalny, delikatny zapach i przezroczyste opakowanie, dzięki któremu widzimy, kiedy kosmetyk się kończy. 

Znacie te produkty? Jak się u Was spisały?

6 komentarzy:

  1. Coraz więcej tych bubli na rynku niestety!

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, ze gabeczka okazala sie lipna :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Sądziłam, że gąbeczka sprawdzi się lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam porównania z oryginalnym beauty blenderem, ale mam tą gąbeczkę i bardzo się z nim polubiłam! Nie zrobiła mi żadnych plam, podkład fajnie wtapia się w skórę, chociaż muszę przyznać, że rozmiaru zbytnio nie zmienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Używałam tej gąbeczki do nakładania kremu BB i mi też się nie sprawdziła za dobrze, ale za to jest świetna do korektora :)

    OdpowiedzUsuń
  6. GlamSponge kosztuje 19 zł a jest wręcz lepsza od beauty blendera ;)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad, będzie mi bardzo miło przeczytać Twoją opinię. Nie musisz zostawiać twojego adresu do bloga. Jeśli zostawiasz komentarz, z pewnością Cię odwiedzę :)