Dwa eyelinery, które możecie sobie podarować...czyli ciąg dalszy bubli kosmetycznych

wtorek, 10 lutego 2015
Witam cieplutko :)


Jak tam u Was? Ja siedzę z kubkiem gorącej herbaty i po pierwsze zabrałam się za porządki w kosmetykach, po drugie za pisanie ważnych dokumentów i za przygotowanie bazy zdjęć na blog. Wszystkie zgromadzone w mojej "bazie" już wykorzystałam. Oprócz tego chcę zrobić przegląd szafy i bez sentymentów wystawić co niepotrzebne na sprzedaż, a resztę oddać. To tyle tytułem wstępu. Dzisiaj chciałam Wam pokazać dwa kolejne buble kosmetyczne. Tym razem na to miano zasłużyły dwa żelowe eyelinery. Jeden otrzymałam od znajomej, a drugi zakupiłam w promocji -40%. 

Dwa buble : eyeliner żelowy Maybelline w kolorze fioletu oraz granatu

Mowa o dwóch linerach żelowych marki Maybelline, tak dokładnie. Eyeliner żelowy Maybelline w kolorze czarnym jest u mnie non stop, spisuje się bez zarzutu, kreskę nim robię w mgnieniu oka, jest trwała i super czarna. Cieszyłam się na samą myśl tworzenia kolorowych kresek na powiece. Oczywiście, mogę zastosować Duraline, ale podczas codziennych makijaży, gdy liczy się czas, zwyczajnie nie chce mi się bawić z mieszaniem itp. Gdy tylko w jednej z drogerii ogłoszono promocję -40% wiedziałam, że w moim koszyku znajdzie się fioletowy eyeliner, a ten uroczy granat otrzymałam jakiś tydzień później od znajomej. 
Co się jednak okazało? Eyelinery, mimo, że wywodzą się z tej samej marki, nie działają zupełnie. Malowanie nimi kresek to walka z wiatrakami, są zbite, nie sposób nabrać odpowiednią ilość produktu, osypują się i tworzą "kreskę" pełną prześwitów. Poprawić już jej nie możemy, bo nakładając kolejną warstwę kruszymy tą, która jest na powiece. Pigmentacja tych produktów jest beznadziejna, kreski nimi wykonane są przygaszone, bez wyrazu.
Szkoda sobie fundować takie stresy, lepiej zrobić kreskę cieniem i Duraline, przynajmniej będzie trwała i przepięknie intensywna. 


A może u Was któryś z tych produktów spisywał się bez zarzutu? Czekam na opinie :)

12 komentarzy:

  1. O ile czarny eyeliner z Maybelline jest cudowny, to ten fioletowy jest straszny... nakładam go z duraline, bo inaczej nie ma nawet opcji by się nim pomalować ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w ogóle nie jestem fanką eyelinerów w żelu, raz trafiłam na takiego bubla, to już mnie zniechęcił zupełnie. Pozostaję przy starych dobrych linerach w płynie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie nawet czarny z tej firmy się nie sprawdza ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słabo, na pewno nie kupię

    OdpowiedzUsuń
  5. Maybelline też nie lubię :( Ani fioletowego, ani czarnego...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham czarny Maybbeline i też się pokusiłam na promocji na ten fiolet, który okazał się prawdziwą porażką:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda ,że się nie sprawdziły ja też miałam z rimmela i szybko mi zasechł :(

    OdpowiedzUsuń
  8. dobrze, że to napisałaś bo ostatnio się nad czarnym zastanawiałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czarny z Maybelline jest akurat genialny, ale z tym fioletowym to się zgadzam, porażka :/

      Usuń
  9. Kupuje tylko kolorowe eyelinery- czarne robię sama ;) wpadnij i wypróbuj

    OdpowiedzUsuń
  10. nie miałam żadnego na szczęście :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie ślad, będzie mi bardzo miło przeczytać Twoją opinię. Nie musisz zostawiać twojego adresu do bloga. Jeśli zostawiasz komentarz, z pewnością Cię odwiedzę :)