Witam ponownie !
Dzisiaj nareszcie znalazłam czas na opisanie Wam czerwcowego Shinybox`a, który dotarł do mnie w ubiegły wtorek. Była to urodzinowa "The Birthday Edition". Zapowiedzi były kuszące, a co faktycznie znajdowało się w pudełku? Zobaczmy...
Oto cała zawartość czerwcowego pudełka Shinybox, w skład której wchodzą także prezent dla VIP`ek oraz prezent dla zamawiających subskrypcję.
Prezentem dla zamówień subskrypcji był żel peelingujący pod prysznic Dove Gentle Exfoliating - żel ten ma delikatnie złuszczać martwy naskórek, oczyszczać skórę, odsłaniać jej naturalne piękno. Dzięki zawartości formuły Nutrium Moisture - unikalną kompozycję składników nawilżających wzbogaconą o lipidy identyczne z tymi, które naturalnie występują w skórze. Produkt 250 ml kosztuje 11,45 zł.
Jeśli chodzi o prezent dla członkiń klubu VIP tym razem otrzymałyśmy The Secret Soap Store - krem do rąk z limonką i miętą. Produkt kosztuje 39 zł za 50 ml. Krem zawiera 20% Masła Shea, które przynosi natychmiastową ulgę suchej oraz podrażnionej skórze. Intensywnie nawilża, wygładza, regeneruje, wzmacnia skórę dłoni. Krem wyrównuje koloryt oraz niweluje przebarwienia, chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych.
Czas na najdroższy produkt tego boxa. Było nim serum stymulujące wzrost rzęs Magiclash kosztujące wg. Shinybox 99 zł za 5 ml.
Serum jest oparte na naturalnych, biologicznych składników i biotechnologicznym kwasie hialuronowym. Ma gwarantować skuteczną odbudowę i upiększenie rzęs po krótkiej, ale regularnej aplikacji. Z chęcią sprawdzę i dam znać, jak działa.
Apis podarował nam mgiełkę do twarzy i ciała wartą 24 zł za 150 ml. Mgiełka pachnie w moim stylu, świeżo, cytrusowo, orzeźwiająco, wiem jednak, że może nie pasować każdemu. Jest oparta na naturalnych, wyselekcjonowanych składnikach, które zapewniają skórze piękny, świeży i promienny wygląd. Przeznaczona do każdego rodzaju cery.
Silcare zapewnił masełko do skórek warte 9 zł za 12 ml. Masełko Cuticle Butter Soft Touch ma nawilżać nasze dłonie, dzięki czemu zyskują one zdrowy wygląd. Zapobiega wysychaniu skórek wokół paznokci, zmiękcza je i natłuszcza. Ma przyjemny, mleczny zapach, który idealnie współgra z doskonałymi właściwościami masełka.
Lillamai - peeling algowy do ciała bardzo spodobał mi się, jeśli chodzi o szatę graficzną. Produkt jest nowością, kosztuje 51 zł za 120 ml. Ma złuszczać, odżywiać, regenerować naskórek, dzięki czemu wygładza oraz uelastycznia skórę całego ciała. Zmielony koralowiec zawiera takie pierwiastki jak wapń, magnez, żelazo, potas, cynk. Minerały te mają przywracać skórze witalność, działać oczyszczająco, odżywczo na ciało.
Drugi miesiąc z rzędu dostałam uszkodzony kosmetyk do makijażu. tym razem rozbity cień Glazel Visage, jest to cień wypiekany, ponoć mocno napigmentowany (czego ja nie zauważyłam). Produkt zupełnie nie w moim guście. No i znowu Glazel, który zamęczy nas cieniami do powiek... ech. Koszt 30 zł?! Za taki słaby produkt? Wolę Inglot, 2 paletki My Secret, a nie taki bubel.
W boxie znajdowały się także próbki kremu Hot Pink BB i VIP Gold BB od Skin 79. Dam znać, czy są warte zachodu i ceny, która nie należy do najniższych.
Tak oto wyglądała zawartość urodzinowego Shinybox. Moim zdaniem nie było wow, ale produkty z chęcią przetestuję i oczywiście dam Wam znać, jak się spisują. A jak Wam się podoba ten box?
Fajna zawartość :-)
OdpowiedzUsuńSerum do rzęs wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńPeeling mnie kusi;)
OdpowiedzUsuńJa również w życiu bym nie dała 30 zł za cień z Glazel :P
OdpowiedzUsuńSzkoda tego cienia ale jakoś cienie Glazel do mnie nie przemawiają, za to ich sypkie są boskie!Apisa też nie lubię, ostatnio testowałam ich kosmetyki gabinetowe i są słabe. Fajny ten peeling algowy :)
OdpowiedzUsuń